Jak podnieść się z ruiny finansowej?

jak podnieść się z ruiny finansowej

Nie jest trudno popaść w ruinę finansową, ale podniesienie się z niej, to nie lada sztuka. Wielu łatwo się załamuje i nie potrafi odnaleźć w ciężkiej do zniesienia rzeczywistości, przez co często problemy tylko się piętrzą. Jak temu zaradzić? Wystarczy wykonać kilka kroków. Metodyczne oraz umiejętne działanie i chłodna głowa pomogą nam wyjść długów.

Bez paniki

Najważniejsze, to nie wpadać w panikę. Pośpiech nigdy nie jest dobrym doradcą, a sytuacja wymaga od nas starannych przygotowań do dalszej drogi. Pamiętajmy, że wbrew temu, co może nam się wydawać, nie jesteśmy jedynymi, którzy mają poważne problemy finansowe – a to, że nie jesteśmy osamotnieni w naszych kłopotach zawsze jest odrobinę pocieszające. W końcu inni jakoś sobie radzą, prawda? Wielu przecież podniosło się już z ruiny finansowej. Jak to zrobili?

Długi

Pierwszym krokiem na drodze do wyjścia z dołka jest zliczenie konkretnej kwoty naszych długów. Zapiszmy, wobec kogo i na jaką kwotę jesteśmy winni pieniądze. Gdzie mamy największe zaległości? Która pożyczka jest dla nas największym problemem?

Unaocznienie naszych zobowiązań, czyli zapisanie liczb czarno na białym i stawienie im czoła jest bardzo ważne. Uzmysłowi nam to, jak poważny jest problem: być może wcale nie jest tak źle, gdy się nad tym zastanowimy? A może jest wręcz gorzej, niż się spodziewaliśmy? Musimy to wiedzieć, by móc podjąć skuteczne działania!

Czytaj też: Polacy rekordowo zadłużeni! >>

Domowy budżet

Drugim krokiem do opracowania strategii podniesienia się z ruiny finansowej, jest określenie i ujarzmienie domowego budżetu. Nie możemy dopuścić do tego, żeby pieniądze wyciekały w niekontrolowany sposób. Podliczmy i zapiszmy najważniejsze i najbardziej nieuniknione wydatki: rachunki za prąd, wodę, gaz, ogrzewanie, jedzenie, koszty utrzymania samochodu, etc.

Przy tym zadaniu najważniejsze jest bezwzględne obcinanie brzegów: odpowiadanie na zadawane sobie pytania wyłącznie w kategoriach “tak” lub “nie”. Czy potrzebne mi nowe buty co miesiąc? Nie. Czy muszę jeść? Tak. Czy muszę jeść w restauracjach? Nie.

Pamiętajmy, że teraz nadchodzi czas, gdy priorytetem stają się wydatki związane ze spłatami naszych zobowiązań i absolutnie podstawowymi potrzebami. Prawdopodobnie będzie to wymagało zmiany części naszych przyzwyczajeń, a już całą pewnością: wyrzeczeń. Być może trzeba będzie przy najbliższej okazji zrezygnować z droższego abonamentu telewizyjnego i internetu i przejść na niższy. Być może będziemy musieli zrezygnować z drogiego w utrzymaniu samochodu i wymienić go na mniejszy, bardziej ekonomiczny. To może boleć, ale trudno, damy radę!

Grubą linią podkreślmy kwotę, jaką co miesiąc będziemy musieli przeznaczyć na życie. Odejmijmy ją od naszych dochodów. Wynik to suma, jaka zostaje nam spłacenie długów.

Wierzyciele

Kiedy znamy już stosunek naszych długów do możliwości finansowych, czas skontaktować się z wierzycielami i ustalić plan spłat. Banki i firmy pożyczkowe inaczej podchodzą do dłużników, którzy sami zgłaszają problemy, niż do tych, którzy uchylają się i unikają rozmów o problemie. Dług nie zniknie przecież, jeśli będziemy wystarczająco długo chować głowę pod kołdrą – to nie potwór z szafy, a realny problem. Rozmawiajmy więc i negocjujmy:

  1. Czy jest możliwość wstrzymania spłat na kilka miesięcy?
  2. Czy można obniżyć raty i wydłużyć czas spłaty?
  3. Czy możemy zmienić terminy spłat?

Każdy bank i każda firma pożyczkowa chce odzyskać pieniądze i wcale nie zależy im na angażowaniu firm windykacyjnych i komorników. Wolą dojść do porozumienia z dłużnikiem i otrzymywać regularne spłaty, niż liczyć na skuteczność osób trzecich.

Profil psychologiczny dłużnika – sprawdź jakie cechy zwiększają ryzyko zadłużenia >>

Dostrojenie finansów

Gdy już ustalimy, kiedy i jakie spłaty będziemy regulować każdego miesiąca, wróćmy do wyliczonego budżetu domowego. Zadajmy sobie pytanie, czy możemy jeszcze coś w nim poprawić? Czy jesteśmy w stanie z czegoś zrezygnować, choćby tylko czasowo? Może zamiast kolejnego karnetu na siłownię odłóżmy te pieniądze “na czarną godzinę”? A może mamy w domu sprzęty, z których nie korzystamy i bez żalu możemy je sprzedać, by utworzyć poduszkę finansową?

Kolejna rzecz, to nasz czas i zdrowie. Czy pozwolą nam na to, by znaleźć jeszcze jedno źródło zarobku? Czy uda nam się przyjąć jakieś dodatkowe zlecenia, dzięki którym łatwiej spłacimy nasze długi? A może porozmawiajmy o podwyżce w pracy? Nie bójmy się szukać dodatkowych rozwiązań!

Pożyczki na spłaty długów

Powiedzmy o tym jasno: zaciąganie pożyczek na spłaty istniejących już długów w żaden sposób nie pomaga, a tylko pogłębia nasz problem. Wielkim błędem jest szukanie na siłę firmy, która będzie skłonna udzielić nam pożyczki. Skoro odmówiono nam już w dwóch miejscach, to znaczy, że nasza sytuacja jest zła. Pamiętajmy, że nową pożyczkę też musimy przecież spłacić, więc nie pogarszajmy sprawy – w taki sposób powstaje właśnie spirala długów.

Regularne spłaty

Mamy już wszystko: jest budżet, jest plan spłat zaległości. Którego z zobowiązań powinniśmy się pozbyć najszybciej? Wielu przerażają te największe długi, które wiszą nad nimi niczym miecz Damoklesa, i próbują pozbyć się tego kłopotu w pierwszej kolejności. To błąd! Najpierw spłaćmy te mniejsze, mniej kłopotliwe zobowiązania. Dlaczego? Ponieważ im szybciej usuniemy je z drogi, tym łatwiej będzie nam iść dalej! Stopniowo, krok po kroku, dojdziemy do tego, że zostanie nam już tylko jedno zobowiązanie – co prawda duże, ale jakże łatwiejsze do kontrolowania!